piątek, 2 października 2015

Polska Rodzina na Swoim - październikowy konkurs

Laureatką wrześniowego konkursu została "Tworzy Anna w wolnych chwilach"

GRATULUJEMY!!!! :) 

Czas na październikowy konkurs.
 Zasady takie same, tj. napisz krótką historyjkę do zdjęcia. Autor/ka najlepszego/najciekawszego komentarza w nagrodę otrzyma sesję zdjęciową w trakcie której postaramy się zrobić kolejne zdjęcie opowiadające "jakąś" historię (sesje odbędzie się najprawdopodobniej w Krakowie lub w Katowicach). 

Konkurs trwa do KOŃCA PAŹDZIERNIKA!!!!







1 komentarz:

  1. Historyjka przesłana na maila przez KASIĘ:

    POLSKA RODZINA NA SWOIM

    Piękni, młodzi, z pieskiem w ramionach. W tle ich własna, osobista – no, współdzielona – klatka schodowa w bloku. Tak, to typowa polska rodzina na swoim. A właściwie nie taka typowa, bo kogo w tych czasach stać na własny skrawek klatki schodowej? Komu robią takie ekstra czarno-białe zdjęcia? Nie, nie wszyscy są też tacy piękni i młodzi. A już na pewno nie mają takiego psa jak Tola. Chcieliby, ale nie mają i mieć nie będą! No chyba, że ukradną.

    Poznali się w okolicznościach sielankowych.

    Paryż, Paryż proszę Państwa!
    Właściwie to znali się już wcześniej ale tak, z widzenia.
    On fotograf, ona jeszcze studiowała. Pieska to nawet na świecie nie było ani ptaszki o nim nie ćwierkały. A właściwie o niej. Bo to suczka przecież. Albo pieska, jakoś tak brzmi poprawniej politycznie.

    A więc chodzili tak, tudzież spacerowali a czasem ze zmęczenia snuli się ulicami Paryża.
    Picasso, wieża Eiffle’a, Montmartre, tani cydr i bagietki z piekarni zza rogu. No dobrze zza rogu trzeciej ulicy, długiej, i może nie całkiem zza rogu. Ale jakoś tak to literacko brzmi. No i po bagietkach znowu Monet a po cydrze to już tylko Picasso.

    No a potem? Nie było wyjścia. Serca zabiły mocniej (cliche! cliche! cliche!), zaczęli snuć się wspólnie również ulicami Krakowa. I tak wysnuli z tego snucia nić miłości, a miłość polska, wiadomo, do polskiej rodziny na swoim prędzej czy później zacumować by chciała.I zacumowali. Na Kazimierza.

    Ona przeniosła już tam swoje książki – pierwszy krok do poważnego związku. On kupił łóżko i naprawił piekarnik.
    Tak, teraz mogli dumnie zacząć nazywać się polską rodziną na swoim.

    I wtedy ona założyła business, no to już koniecznie piesek. Bo jak usiedzieć bez pieska? W tym całym własnym businesie? Piesek to podstawa dobrego związku i dobrego businessu. Nie uwłaczając kotom. Ale one do biznesów nie często mają smykałkę.

    No i są – tak, jak ich widzicie. Tylko jeża brak. Bo wiecie, jeża też mają. Tam na górze, w tym mieszkaniu. I pająka. Ale o tym już może nie mówmy.

    OdpowiedzUsuń